Narzekalnia

no to ja zacznę. po pierwsze narzekam na to że zimno i pada. że święta za daleko kiedy w sklepach już wystawy i choinki, że nie mam odpisów i że wszyscy są zapracowani, że nikt mnie nie kocha i nikt ze mną nie gada, że nie ma mnie kto przytulić, że jeszcze nie doczekałem się castielowych ciastek, że uderzyłem się dziś w łydkę i boli, że babeczki mi nie wyszły i że mnie zemdliło od kremu, że nie było w tym tygodniu supernatural i że drzwi w prysznicu się zepsuły, że chomik ciągle biega w kołowrotku i że hałasuje.
no to chyba tyle.

To ja koniecznie dołożę swoje trzy grosze, bo nie mam tego co bym zjeść chciała i muszę pisac zdania na mongolski i jest ich tak strasznie dużo dużo dużo że ja nie mogę nooo, nie dam rady
i przez to nie mogę odpisac i zalegam z postami i ludziom jest źle i mi też przez to
i mam weny tyle że no ja nie mogę i te zdania muszę pisac a opowiadań i postów to nei mogęęę
i powiem jeszcze, że kolejny rozdział ficka opublikowałam i nikt go nie czyta i mam tylko 6 recenzji a ja chcę więcej i nikt nie lubi jak ja pisze i piszę nudno i to jest takie dołujące
i kiełbasy bym zjadła i nie mam.

Nie mam weny. Nie mam humoru w tym momencie. Nie mam butelki, bo stwierdziłam, że ostatnio za dużo...
Nie. Zaraz. Przecież jeszcze została resztka advokata.
Dobra, to butelkę mam i zaraz to wykorzystam. Ale weny na posty tutaj nie mam nadal. Ani siły. I jest mi źle, bo ludzi blokuję, a nie umiem im nawet jednego zdania odpisać. Jednego, małego zdania. A nawet, gdybym umiała napisać to jedno zdanie, to i tak bym tego nie zrobiła, bo chcę pisać dobre posty, a nie zdupywzięte. I nie mam ochoty chodzić w tym semestrze do szkoły. Nie mam na to siły. I nie mam też już nieobecności. I niby ogarnęłam wreszcie okładki książki i nawet jedna została zatwierdzona (niespodziewany sukces! *.*) i opakowania na mydło, i pracę na Japonię, ale nadal nie mam weny na pracę na filozofię. Ani na ilustracje. Ani na temat pracy licencjackiej.
I z jakiegoś niezrozumiałego powodu jest mi źle.
narzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzeknarzek

aha i jeszcze mi głowa zaraz pęknie po tym całym mongolskim i chcę umrzeć.

zatkał mi się nos i biedni moi współgracze bo odpisać nie mogą <3
Cass nie umieraj!

spoko, połknęłam garśc apapów i już nie boli xD
ale trochę mi dziwnie senno-wesoło więc tak myślę że jak przedawkowałam to będzie głupio chociaż od apapu się nie umiera

nie waż się odpisywać bo nawet Diabeł nie wie co z tego wyjdzie i najlepiej idź spać <3

No to jeszcze dowaliło mi okresem i tak boli że teraz to już serio chcę umrzec i ciekawe czy ktoś już kiedyś popełnił samobójstwo poprzez wydrapanie sobie macicy z bólu, ciekawe

Zamarzła mi masa na ciasto i teraz będę musiała robić wszystko od nowa, bo ta już się do niczego nie nada. Ale najpierw będę musiała wygrzebać przepis z szafy, która pluje na mnie swoją zawartością...

I przyjeżdża do mnie jutro jakże ukochana teściowa z teściem, brat Adryana, matka, ojciec i pół mojej rodziny... Rozpieprzę wszystkich, jak mi będą brzuch tykać *-*

A ja się czuje gruba. Przytyłam od początku listpoada w... cholerę. Po co oni dawali mi tyle tych czekolad i innych syfów na urodziny? Po co komu było tortów tyle jeść? No po co? I co weekend jakaś impreza, to się jadło, a teraz się cierpi. I dieta. Rygor kurna, jak nic.
I mnie pewnie bart z żonką zabiją, bo już miesiąc im ślę zdjęcia włosów. Bo ona jest fryzjerką i mi je robiła i chciała na stronę, ale mi się nie chciało robić, a jak się chciało, to nie miałam czasu. I jak już przy zdjęciach jestem,t o jestem mega wkurzona, zła i zaraz coś rozpierdzielę, bo mnie chyba ten skurwysyn z allegro oszukał i mi nie wyśle tego aparatu. Jak do końca tygodnia nie przyjdzie, to ja go chyba rozszarpię. Miał być w czwartek, a dalej go nie ma. Na dodatek skończony debil, samobójca nie odpisuje na mejle, nie odbiera telefonu.ZERO KONTAKTU z martwym skunksem. Nie obchodzi mnie, że mieszka za granicą. Znajdę go i wypatroszę. Będzie cierpiał tyle, ile ja czekałam na przesyłkę razy 3600.
Zjadłabym torta marchewkowego, ale nie bo nie umiem zrobić i jestem na diecie. Więc tylko sobie pooglądam obrazki. W środę mam drugi egzamin i jak go nie zdam to się zaszlachtuję. A piątek następny. No przecież oni mnie zabiją. Już się sram i sikam w majty. Na pewno zwalę na czymś oczywistym. Tak jak dzisiaj pod mega górkę z ograniczeniem wjechałam na jakimś dużym biegu i mi zgasł -.- bo ja nie myślę. Albo najlepiej... z placu nie wyjadę, bo nie wiem kiedy ja na łuku byłam, bo o 16 już ciemno i nic nie widać... ehh. I jeszcze ten angielski głupi. Ale w sumie już go kończę, to nie jest tragicznie. Choć mi się nie chce. I nie mam kiedy nawet sobie paznokci zrobić, bo na weekend mi się nie chciało, a wieczorami już nie chcę robić, bo mi się pościel odciśnie i będę miała piękne wzorki.
Ughh chyba tyle ode mnie. Nie czytajcie tego, bo się będziecie śmiać z moich problemów <3

Za późno, ostatnie zdanie trzeba było napisać jako pierwsze. XD

Wiem <3 Ale mam taką nieodpartą chęć poznęcania się nad innymi. Może dlatego takie zdania na ten angielski piszę. niektóre mogą być powodem mojej wizyty u szkolnego psychologa, znając moją nauczycielkę <3 Jejkuuuu! rozwaliłabym coś. Ale nie o tym tutaj <33

A ja zacznę narzekać na to, że w poniedziałek prawdopodobnie wybywam do szpitala na morfologię... Niby nic strasznego, ale sęk w tym, że panikuję na widok igły.
Ponarzekam też na wkurzającą przeglądarkę, która pomimo zrestartowania laptopa z dziesięć razy odmawia posłuszeństwa i zacina się jak Stefan Salvatore kiedy nie wie jak zripostować swojego braciszka.
Mam ochotę pośpiewać (nie wiem co), mam ochotę posłuchać muzyki (tym bardziej nie wiem co, więc leci cokolwiek), mam ochotę porysować (demotywuję się po spojrzeniu na ostatnie moje prace) i w sumie... Co ja pisałam?
Dodam jeszcze, że umieram na rozpizdu głowy, a po przeczytaniu postu Iriśki mam ochotę coś zjeść. Dzięki kochanie, kij z moją dietą, idę po ciastka, tyle przegrać.

Aaaa przypomniało mi się: ponarzekam na Crowleyową i Benkę, bo jakoś mi za mało narzekania w tym moim narzekaniu.

cześć, jestem zdolna, właśnie (nu, trzy godziny temu, ale to miało podnieść dramatyzm) wybiłam sobie bark, pozdrawiam serdecznie!

ZIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIMNO MIIIIIIIIIIIIIII!

jest mi cholernie zimno, musze rozpalić w kominku co wiąże się z noszeniem drzewa, chce mi się siku a nie mam siły w stać, złamał mi się paznokieć, mam straszliwy katar, kaszel zresztą też, BOLI MNIE UUUUUCHOOOOOO i żaden lekarz w mojej wsi w sobotę nie przyjmuje, nie mam w domu niczego słodkiego, naprawdę coraz bardziej chce mi się siku, w telewizji samo gówno a mi na eKino kończy się limit, ulubione spodnie mi się przetarły, ekspres mi nie działa i musiałam rano pić jakieś rozpuszczalne siuśki, poszłam spać o drugiej bo oglądałam jakieś pierdoły na yt a wstałam o 6, bo mnie bolało ucho, żyje dzisiaj na głupim demo mojej ulubionej kawy, nadal nie mam nic słodkiego i zaraz się zesikam, poza tym nie ma śniegu, a został mi jeszcze tydzień ferii, nie mam z kim pić, nie moge nawet chujów ze śniegu porobić bo nie ma śniegu, co to za zima bez śniegu ja się pytam, ciągle pada, co spojrze w okno to mam ochote się zabić na milion drastycznych sposobów (czemu tu nie ma tematu np. Śmierć chomika na 1000 sposobów? Nie mam się gdzie wyżyć), telewizor mnie irytuje a nie chce mi się go wyłączyć, BOŻE.

To ja tylko ponarzekam ze wena to dziwka, jeszcze bardziej niż karma, bo tę można jakoś uwarunkować, a weny nie, i mimo że bardzo bym chciała nie być ostatnią dranią nieodpisując miljon czasu to nie potrafię sklecić spójnego zdania, jestem wyssana z pomysłu, więc nawet mimo chęci na uśmiercenie kilku człowieczków żeby dac robotę jakiemuś Łowcy to lipa, nie mówiąc o czekających na skończenie rysunkach, których jak nie zrobię to będe musiała płacić dużo hajsu za powtórkę przedmiotu, a nie chce, do tego nigdzie nie ma logicznych ćwiczeń na głupie reported speech które powinnam poprawić żeby nie mieć jak ostatni debil czwóry z angielskiego i no, jestem najgorszym leniem świata, rozlazłym i śmierdzącym, chce już do pracy, a to dopiero w poniedziałek, jest mi tak ble i fuj a marudzenie pomaga. Troszkę.

A ja się poczułam jak debil, bo mam czwórę z angielkiego T.T
I tak o moim angielskim to bym mogła narzekać. Bo jest lipa. A nie może być lipa. Mam dwa lata na wykucie perf, a mi się nie chce. Mamo, oddaj mi swój anglojęcyczny mózg ktoś, co?
W ogóle nie chce mi się tu siedzieć. Jest do dupy. Nie chce mi się uczyć, nie chce mi się chodzić do szkoły, ani pisać matury, a tym bardziej iść na studia. I tak sobie myślę, że jednak jestem głupia, bo mogłam iść dzisiaj na tą hostessę i sobie język do migdałków przywiązać i udawać, że jestem miła i dostać kasę. Ale nie... w sumie dobrze, bo bym pierdolca dostała
I nie ma śniegu
I chce mi się ponabijać km
A nie mam gdzie co jak z kim kiedy za co
I wkurza mnie, że mój samochód tyle pali
Jogurt! Idziesz na diete
i każdy się śmieje z jego imienia
i jestem gruba
i będę grubsza
muszę schudnąć
ale nie umiem
zabierzcie mi słodycze
i jedzenie
będę żyć na soczku
i Aga nie chce mi dac młodych Derrisów ;c
A ja chcę. I co jeszcze?
A nie chce mi się na dół odkurzacza znosić, ale muszę bo pies się go boi
i zęby mnie bolą
są nadwrażliwe
głupie ;c
Coś jeszcze? Nieeeee na razie tyle

Zamorduje jak jeszcze ktoś tu napisze, że jest gruby, naprawdę.
ZAMORDUJĘ, PRZEROBIĘ NA KOTLETA.

Jestem gruba.
Żartuję.
Tak.
Żartuję, tylko żartuję.
Em, nie... Ciii. Nieważne.

Tiska masz rację, marudzenie w pewnym sensie pomaga.
Więc pomarudzę dziś na:
Pokłóciłam się z chłopakiem. Właściwie o pierdołę, ale to nie ma znaczenia. Niby się z nim pogodziłam, ale... Mam wrażenie, że zalatuje mi od niego celowym wymigiwaniem się od rozmowy ze mną. Bo jak mogę inaczej wyjaśnić fakt: niby poszedł spać a jest dostępny na gg? Doszukuję się, wkręcam sobie, mam taką nadzieję. Mimo wszystko to boli. Wyobraźnio, please stahp, go home, you are drunk.
Odchorowuję stres i od kilku dni czuję się jak zombiak, otóż, chodzę z gorączką i nic nie mogę z tym zrobić. Chorobo, please stahp, go home, you are drunk.
Wkurza mnie mój ojciec, który brutalnie zabiera mi laptopa, twierdząc, że za dużo spędzam przy nim czasu. Tak. Nie. Tak. Nie. Tak i niby nie. Nie wiem. Hariśka, please stahp, go home, you are drunk.

CIĄGLE JEM A JESTEM TAKA GRUBAAAAA...
Od jutra ma głodówkę :C

Smutno mi.
Bo okazało się, że jestem wyrodnym dzieckiem, które miało czelność zrezygnować ze studiów (a nie to dla mnie planowano, nie spełniam wymagań!). Bo nie mam życia towarzyskiego od długiego czasu. Bo nie mogę znaleźć pracy. Bo boli mnie brzuch. I szczypią oczy.
Nie mam weny. Nie mam planu. Nie mam siły.
I powinnam schudnąć, przynajmniej trzy kilogramy. I iść do kosmetyczki. I do fryzjera.
I zobaczyć się z ojcem, bo go nie widziałam od świąt.
I pójdę do piekła, tak mi babcia dzisiaj powiedziała.
Smuteczek... :<

Cadan Sheppard napisał:Smutno mi.
Bo okazało się, że jestem wyrodnym dzieckiem, które miało czelność zrezygnować ze studiów (a nie to dla mnie planowano, nie spełniam wymagań!). Bo nie mam życia towarzyskiego od długiego czasu. Bo nie mogę znaleźć pracy.

Piąteczka <333333


+ chora jestem, znowuuuuuuu (i jak zwykle)
+ dlaczego zawsze paczki do mnie nie dochodzą, a w drugą stronę na drugi dzień? -_________- Poczta Polska to zło! I mam pecha...

PRZEŚLADUJE MNIE BIOLOGIA! D:

BIOLOGIA JEST COOL!